Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi BeataS z miasteczka Zielonka k/Warszawy. Mam przejechane 19305.74 kilometrów w tym 45.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy BeataS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 273.39km
  • Czas 15:34
  • VAVG 17.56km/h
  • Sprzęt Author
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pałuki i obrzeże kujawsko - pomorskiego

Czwartek, 14 sierpnia 2014 · dodano: 16.08.2014 | Komentarze 0

Po powrocie z nierowerowego urlopu postanowiliśmy zrobić sobie bardzo długą wycieczkę na rowerach (oczywiście niezbędna była pomoc babci, która wzięła do siebie Karolkę). Cele były bardzo ambitne, a wyszło jak zwykle :P
Plan był taki, że wstajemy przed 4 i najpóźniej o 5 jesteśmy w trasie... Niestety pogoda za oknem nie wyglądała zachęcająco, więc ostatecznie ruszyliśmy z domu o 6 rano. Na początek kierunek Inowrocław, potem odbijamy na Pakość i dojeżdżamy do Rzymu, zaliczając po drodze dwie, niezdobyte wcześniej przeze mnie, gminy: Dąbrowę i Gąsawę. W międzyczasie kilka razy zaczyna padać i wypogadza się, więc zatrzymujemy się często aby się ubrać lub rozebrać z ciuchów przeciwdeszczowych....

Z Rzymu docieramy do Biskupina, Paweł idzie zwiedzać, a ja podsypiam podczas pilnowania rowerów.... Mimo przejechania dopiero 120km, jestem bardzo zmęczona, gdyż całą tę drogę jechaliśmy w silnym, wiejącym oczywiście w ryj, wietrze. W Biskupinie wypijamy kawę, zjadamy po dwie zapiekanki, Paweł dodatkowo gofra i w miarę odzyskujemy siły do dalszej jazdy. Ruszamy więc do Wenecji, do Muzeum Kolei Wąskotorowej. Tam znowu zwiedzanie, a czas ucieka, o co jestem już z lekka wkurzona, bo jak tak dalej pójdzie, to do domu zajedziemy jutro po południu, nie chciałam zostawiać Karolci u babci aż tak długo....
Z Wenecji ruszamy dalej, do Paryża :D Tam oczywiście obowiązkowa sesja zdjęciowa i dalej w drogę, w drogę, której mam coraz bardziej dosyć.... Boli mnie obtarta od wkładki w spodenkach dupa, bo zachciało mi się opalić nogi powyżej kolan i założyłam spodenki, których nigdy nie sprawdziłam na takiej długiej trasie... Bolą mnie uda, bo mimo wszystko półtora tygodnia całkowicie bez roweru dobrze im nie zrobiło... I ogólnie jestem zła, że stoimy tak źle z czasem.... Ale nie ma co narzekać, tylko jechać dalej....
W nocy jedzie się jak zwykle fajnie, księżyc świeci, wiatr praktycznie całkowicie ucichł, więc trochę poprawia mi się humor, zwłaszcza gdy udaje się znaleźć stację Orlen i wypić pyszną kawkę i zjeść równie smaczną muffinkę :D
Mimo wszystko decydujemy, że jednak zakończymy naszą wycieczkę w Tucholi i wrócimy pociągiem, trudno, widocznie nie jest mi dane w tym roku poprawić mój najlepszy wynik czyli 320km.... Przed 4 rano okazuje się, że do Tucholi mamy jeszcze ok 30km, a pociąg o 5.40 - właściwie nie ma szans na złapanie go, ale następny dopiero za kilka godzin, a potem w Bydgoszczy znowu czekanie... znów jestem wkurzona... po chwili namysłu i dokładnej ocenie sytuacji postanawiamy, że jedziemy na maxa, może jednak uda się zdążyć na 5.40.  Ruszyliśmy więc ostro w drogę, zaczęło już świtać, więc trochę łatwiej się jechało, no i było w miarę płasko, a na koniec to nawet sporo z górki... Nie wiem jak, ale udało się i na dworzec w Tucholi wjechaliśmy o 5.22! 

Podsumowanie
8 nowych gmin w kujawsko - pomorskim
delikatnie poprawiony najlepszy tegoroczny dystans - nadal nie mam licznika, więc dystans jest z gpsa + dojazd z dworca
Rzym, Wenecja, Paryż z ukochanym mężem - czego chcieć więcej? :D
Dla porównania
Pawła punkt widzenia
i zdjęcia w pawłowej galerii





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!